Opowieść duchownego.
z książki „Cenność i osobistość”(Ценность и личность) arcyepiskopa Ioanna (Szachowksiego)
„Kiedyś chciałem zostać proboszczem malej parafii na prowincji w małej miejscowości. Marzyłem o winogronie na ścianie domu i małym podwórku z różami i brzęczącymi pszczołami wokół, o ludziach żyjącymi w pokoju. A zamiast tego mój czas mija wśród morderców i złodziei , i ja muszę żyć i umrzeć z moimi wiernymi.”- tak powiedział o sobie Wan Koenchowen (Ван Коенховен) proboszcz cerkwi przy ośrodku wychowawczym na wyspie Riecker stan New York.
A oto opowieść – jak przyszło do niego wezwanie które spowodowało decyzje poświecenia zbawieniu więźniów .
Stało się to w roku 1932 roku. Pociąg dopiero ruszył od stacji Sawanna , i Wan Koenchowen przyszedł do wagonu restauracyjnego.
Usiadł przy małym stoliku i zauważył przed sobą szczupłego i bladego mężczyznę . Ściśnięte usta i ciemny blask w oczach wskazywał silne zaniepokojenie. Batiuszka chciał zacząć rozmowę z nieznajomym , ale zauważył w oczach mężczyzny nieufność i wrogość.
Z biegiem czasu nieznajomy już zaczął wykazywać interes do rozmowy , ale kiedy sięgnął przez stół po zapałki , w otwartej kiszeni marynarki pokazał się pistolet. Płonąca zapałka drżała w jego palcach.
„Przepraszam pana , zdarzyło się coś gorzkiego ?”-cicho zapytał jego Wan Koenchowen.
-Może mogę czymś pomóc ?” Nieznajomy złamał papieros i uważnie patrzeć na kapłana.
W jego oczach narastał straszny gniew. „Lepiej pilnujcie sowich spraw ojcze „- powiedział i wyszedł do swojego wagonu.
Kończąc obiad kapłan wrócił do swojego przydziału.
Pociąg wjechał w pasmo deszczu, zrobiło się ciemno , włączyli światło i przez mokre szyby nic było nie widać. Ojcze siedział sam i modlił się że by więcej mieć taktu i rozumienia w obcowaniu z ludźmi . Ale zamykając oczy nie mógł pozbawić się obrazu rewolweru.
Kiedy otworzył oczy – nieznajomy siedział naprzeciwko i wyciska z siebie uśmiech.
– Może przeszkadzam ? Drzemał pan czy modlił się ? Ja przyszedłem powiedzieć że przykro mi bo obraziłem ojca . Mogę zapytać dla czego panu wydaję się ze ja mam problemy ?
– Zauważyłem to co pan ma w kieszeni.
-Rozumiem , ale o czym to świadczy ? Może wybieram się na polowanie , i co w tym złego ?
– Polowanie na kogo?..- zapytał kapłan.
Oczy nieznajomego zapalili się.
– Czy naprawdę chce pan o tym wiedzieć? Nu to proszę : jadę polować na wiedźmę i nie uspokoję się zanim nie padnie martwa u moich stóp.
Okazało się że nieznajomy zamyślił zabić swoją żonę . I zaczął opowiadać jak one pobrali się , jak byli szczęśliwi w czasach powodzenia , jak został zwolniony z pracy , a żona nadal wymagała nowe perfumy i ubrania , bo była młoda i jej „należało”….
I pewnego razu ukradł samochód chcąc sprzedać w innym stanie , ale złapali go . Sędzia wymierzył 5 lat.
– W więzieniu dostawał od żony ciepłe listy … Ale było to kłamstwo. Kolega poinformował go o tym. Teraz dostałem warunkowe zwolnienie i z tym rewolwerem jadę prosto do niej!
– Więc chce pan jej zabić ?… A jak żona ma na imię ?
-Mila…
– Czy warta Mila tego że pana skażą na śmierć ?
Usta jego zacisnęli się .
– Prawdę mówiąc mi nie chce się żyć,-odpowiedział nieznajomy.-Może wykorzystam tą broń i dla samego siebie… Nic już mnie nie powstrzyma..
” Co mogłem mu odpowiedzieć ?- Ja widział że przede mną człowiek ze zranionym sercem , któremu przyczyniono wiele zła , bliski do rozpaczy…
Jeszcze widział że przyszedł do mnie z tajną nadzieją ze mu pomogę i powstrzymam jego nastawienie. I ja zaczął mówić do niego wszystko co przychodziło mi do głowy. Powiedziałem mu o bez sensowności zemsty , o ciężkich wyrzutach sumienia , które przyjdą później , o nieuniknionym staniem przed Bogiem , i odpowiadania za wszystko…
Mówiłem ale czułem że nie docierają do niego moi słowa i argumenty . I wtedy powstała we mnie fala niezgody na całą ta historię…
– Wie pan co ?- powiedziałem mu, – poświęcono mnie na kapłana dwie godziny temu o 11:30 ? Ja na styk zdążyłem na ten pociąg..
Zaczął opowiadać jak jeszcze będąc w uniwersytecie wałczyłem ze swym pozwaniem do kapłaństwa, i że tylko w dojrzałym wieku przekonałem się o prawidłowości mojego powołania. W Wieku 43 lat -dzisiaj!- ja wreszcie stałem kapłanem i jadę teraz do new Yorku , w tą cerkiew , w której po raz pierwszy wyczułem siebie wierzącym…
On słuchał mnie..
Miły powrót dla pana,-powiedział cihym głosem.
Zrozumiałem ze on porównuje swój powrót o mój.
– Nie! zupełnie nie miły , – na tyle nie miły że- fatalny!
I wie pan z czyjej winy ? Z pana i Mily winy ! Wsiadając do pociągu byłem szczęśliwy człowiekiem , w końcu zostałem poświęcony w kapłana , dusza moja świeciła się.
I tu zjawił się pan ze swoim morderczym planem … Dla czego nie spotkali kapłana doświadczonego i mądrego , zamiast mnie ? Który by wiedział jak pana nawrócić na drogę prawdy i wyjąc z pana duszy zły pomysł ? Niech pan wejdzie w moją sytuacje- olałem pierwszy swój egzamin .
– I wie pan co – wcale nie chce pan zabić żonę ! Kocha pan ją , i za dla niej popełnił przestępstwo , i dla tego teraz pan cierpi , i dla tego nie chce się panu żyć. A pana żona- ona też pana kocha . Bo po co miała by dalej pisać panu o kochaniu , skoro mogła pana opuścić ?
Może pan jeszcze ma szanse jej zwrócić do siebie… Jeżeli nie , to może pan siebie powstrzymać .. Ja postaram się panu pomóc , i Bóg Wszechmogący niech nam pomoże…
– Wystarczy! – krzyknął nieznajomy , – idziemy…
” Wyszliśmy do przejścia między wagonami , on wyciągnął broń i ze śmiechem rzucił ją w deszcz i ciemność.
-Niech tam idzie mój najgłupszy pomysł,-powiedział on..
Światło w jego oczach potwierdził iż zabójstwo poszło my z głowy i serca”
Po jakimś czasie , już spokojnie zapytał:
– Dla czego dotknęła kapłana moja sprawa ?..
– Może dla tego że musimy kochać bliżnich sowich…
– Myślę iż wielu więźniów chciało by mieć kapłana wśród bliżnich swych !…
” Tę słowa, – kończy swoja opowieść kapłan, -zostali w moim mózgu , i powoli marzenia o małej cerkwi i domku w prowincji zblakli razem z sadem i różami… Teraz życie moje cieknie obok osób , zamkniętych za wysokimi murami. I ja staram się prowadzić ich do Wielkiego Więźnia – Jezusa Chrystusa , Który zmarł dla zwolnienia nas wszystkich od przestępstw przez nas popełnionych !”
Спаси Господи!